Pojedynek konia z wielbłądem
Koń z rzędem przez wieki stanowił obiekt westchnień zaściankowej szlachty. Wystarczy wspomnieć Rzędziana z “Ogniem i mieczem”. Dar taki – często wart tyle, co kilka wsi – stanowił rzadkość i należało na niego zasłużyć, nierzadko przelewając krew.
Królowie posuwali się w swej hojności dalej. Kiedy w tysięcznym roku Bolesław Chrobry wymieniał się darami z Ottonem III, to – oprócz ramienia świętego Wojciecha – postanowił ofiarować mu coś zadziwiającego, niespotykanego. Darem tym był wielbłąd.
Cztery wieki później to nietypowe zwierzę ponownie pojawiło się na kartach polskiej historii. I ponownie – stanowiło królewski dar. W taki sposób Władysław Jagiełło uhonorował czeskich rycerzy, którzy przybyli wspomóc go w bitwie pod Grunwaldem. Wkrótce potem baktrian zagościł w herbie miasta Pilzna.
Wierzchem na pustyni
Jeźdźców pustyni kojarzyć można dwojako. Pierwszy obraz, który pojawia się w mojej głowie, to oczywiście zahartowany wojownik w granatowym zawoju, dosiadający rączego araba, wymachujący zakrzywionym nożem i bezlitośnie podbijający kolejne krainy. Ta romantyczna (?) wizja ma swoje mocne umocowanie w dziejach ekspansji ludów arabskich. Gdyby nie lekkie, wytrzymałe i szybkie konie, historia północnej Afryki – i być może całego świata – potoczyłaby się zupełnie inaczej.
Drugi obraz jest zupełnie inny. To karawana obładowanych skarbami dromaderów, powolnie sunąca przez bezkresne wydmy. Wytyczenie szlaków handlowych przez Saharę nigdy nie byłoby możliwe, gdyby nie zwierzęta tak doskonale przystosowane do pustynnych warunków. Wielbłąd jest odporny na głód i pragnienie, a jednocześnie przez wiele dni może dźwigać duży ładunek na grzbiecie. Wełniste futro oraz warstwa tłuszczu skutecznie izolują od temperatury otoczenia, za dnia chroniąc przez upałem i promieniami słonecznymi, a w nocy – przed gwałtownym ochłodzeniem.
(Dla przypomnienia: występują dwa gatunki wielbłądów: jednogarbne, czyli właśnie dromadery, które można spotkać w Afryce Północnej i na Półwyspie Arabskim, a także dwugarbne, tzw. baktriany, zamieszkujące stepy centralnej Azji).
Dzisiejszy wielbłąd w praktyce
Podczas naszych wypraw marokańskich staramy się stworzyć wszystkim jeźdźcom okazję, by dosiąść jednogarbnej “bestii”. Trzeba wiedzieć, że dromadery od dawna już nie występują w stanie dzikim. Obecnie są zwierzętami hodowlanymi, służącymi jednocześnie jako środek transportu, źródło mleka i wełny, a także… atrakcja dla turystów.
Rodzajów wielbłądzich siodeł jest całe mnóstwo. Ich jedyną wspólną cechą jest chyba tylko to, że niezbyt przypominają siodła końskie. Siedziska, z których chętnie korzysta się na pustyni, przypominają materiałowe koła ratunkowe zakładane na garb. Dodatkowo z przodu umieszcza się metalowy uchwyt – dla każdego śmiałka szybko stanie się jasne, że jest on kluczowym elementem do utrzymania równowagi.
Dromader osiąga w kłębie co najmniej 180 cm, dlatego podczas wsiadania leży na brzuchu. Wstaje dopiero, kiedy człowiek usadowi się na jego grzbiecie. Najpierw prostuje tylne nogi, co zwykle zaskoczonego jeźdźca wybija gwałtownie do przodu (w tym momencie dłonie kurczowo zaciskają się na metalowym uchwycie), a następnie przednie (szarpnięcie do tyłu). Po chwili obraz stabilizuje się na słusznej wysokości dwóch i pół metra.
Najwygodniejszym chodem dla wielbłąda jest kłus, jednak nie doświadczy się tego podczas wycieczek dla turystów. Wówczas zwierzęta poruszają się powolnym, nobliwym stępem. Wrażenie jest dość podobne do pływania pontonem po wysokiej fali. Według relacji dawnych europejskich podróżników, którym udało dołączyć się do karawan, wielodniowe kołysanie potrafiło spowodować objawy podobne do choroby morskiej.
Koń versus wielbłąd
Galopujący wielbłąd teoretycznie potrafi pędzić nawet 65 km/h. Teoretycznie, ponieważ wszyscy Berberowie zgodnie przyznają, że tak naprawdę koń jest zwierzęciem szybszym – na krótkim dystansie. Wielbłąd nadrabia jednak wytrzymałością.
Wyprawy konne na Saharę możliwe są od października do marca. Przez pozostałe miesiące upał staje się zbyt intensywny, niemal zabójczy dla koni (podobnie zresztą jak dla większości ludzi, zwłaszcza pochodzących z chłodniejszej Europy). Wielbłądy radzą sobie dużo lepiej w tych warunkach i dlatego są niezwykle cenione – zwłaszcza przez nomadów. Podczas październikowej wyprawy mijaliśmy rodziny koczowników podróżujące na dromaderach w różnych kierunkach, spotykaliśmy także wypasające się stada.